Seriale HBO zawsze słynęły ze swojej brutalności oraz daleko posuniętego erotyzmu. Jednak czy tym razem producenci nie przekroczyli granic dobrego smaku?
Zamieszanie związane z Grą o Tron powstało wraz z emisją piątego odcinka najnowszego sezonu tego popularnego serialu. W jednej z kluczowych scen Sansa Stark, na oczach swojego kuzyna – Theona Greyjoy’a, zostaje zgwałcona przez świeżo poślubionego męża (Ramsay Bolton). Cały kadr jest kwintesencją stylu HBO, a jego realizm i brutalność dosłownie wywołuje ciarki na plecach.
Właśnie ten urywek filmu stał się kością niezgody, która podzieliła fanów Gry o tron. Część z nich nie kryła oburzenia, uważając scenę za niepotrzebną oraz zbyt brutalną.
Czytaj również: Cersei nago w pochodzie pokuty
Co na to twórcy? Producenci starają się bronić zasadności sceny, tłumacząc ją punktem zwrotnym w życiu młodej Starkówny. Sama odtwórczyni roli Sansy, Sophie Turner, powiedziała mediom, że „uwielbia” tą scenę.
Nasza redakcja uważa, iż powinniśmy przyzwyczaić się już do kontrowersyjnego stylu HBO – w końcu nie na darmo właśnie ta stacja promowała się w 2013 hasłem: It’s Not Porn, It’s HBO. Sam gwałt według nas nie jest najbardziej kontrowersyjną sceną w historii tej amerykańskiej telewizji – a możecie przekonać się o tym czytając nasz ranking najbardziej erotycznych scen z seriali.
Gra o tron jest jednym z najpopularniejszych produktów telewizji HBO i jej kasowym przebojem. Sam film jednak mocno odbiega od książki R.R. Martina.
Zobacz również seriale z największą ilością scen seksu